czwartek, 26 kwietnia 2012

Higiena duchowa

Wracając do sposobów na utrzymanie zdrowia umysłowego:
  • Ogród
    Kiedy mogę - sadzę krzaczki w moim może przyszłym ogrodzie. Chodzę i przyglądam się, jak rosną.
    Uwięzienie na blokowisku umilam sobie inaczej - zaczęłam urządzać balkon. Są tam już pelargonie, teraz wybieram się po półkę do Leroy Merlin. Na tej półce wylądują donice z ziołami i sezonowymi roślinami oraz narzędzia potrzebne do pielęgnacji roślin. Kolejnym krokiem będzie zamontowanie kratki, na której wesprze się pnącze. Może szarpnę się na jakieś mebelki, ale będę je chyba musiała przypiąć łańcuchem, żeby pewnego dnia po prostu nie zniknęły.
    Ogólnie przebywanie na świeżym powietrzu świetnie mi robi. Spacer z psem, przejażdżka rowerowa, grill, ognisko - to to co daje mi mnóstwo energii.
  • Mecze
    Tak - lubię oglądać piłkę nożną. Nie tylko w telewizji. Chadzam na stadion, jak tylko mam czas. Jedynym moim zdecydowany faworytem jest Wisła Kraków, poza tym nie mam szczególnych ulubieńców.
  • Fitness
    Kiedy tylko mogę. Teraz już 3 razy w tygodniu. Czuję się coraz lepiej odkąd weszło mi to znowu w rutynę. Wcześniej problemy zdrowotne i ciągłe kontuzje zdyskwalifikowały mnie na prawie 2 miesiące. Teraz jestem znowu posiniaczona, ale nie na tyle, żeby zrezygnowała z 2 godzin aktywnego wypoczynku.

środa, 25 kwietnia 2012

Retro

Natłok pracy zwalił się na mnie - nie tylko zawodowej, także szkoła daje popalić. Kilka niekorzystnych zdarzeń spowodowało dodatkowo spadek motywacji. Staram się więc utrzymywać higienę duszy na wszelkie możliwe sposoby.


Tak - tę grę pamiętam z dzieciństwa. Jest na tyle wciągająca, że zapomina się przy niej o wszystkim dookoła i jednocześnie nie męczy, dzięki licznym zwrotom akcji.
I tak przekłuwam głowy, obcinam języki, czynię niewidzialnych widzialnymi...

Polecam wszystkim zmęczonym codziennością.

Urlop majowy ma być czasem regeneracji. Ciekawy jak uda mi się to osiągnąć, skoro już teraz brakuje mi czasu na zaplanowane formy relaksu?

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Budget lunch

Głodny student w przerwie między zajęciami poszukuje miejsca na zjedzenie obiadu na szybko. W okolicach FAiSu może się udać do Nawojki, co skutkuje prześmierdnięciem wonią smażonych kotletów do końca dnia. Koszt obiadu: ok. 12zł. Albo może się udać w kierunku Krupniczej i zostać zaczepionym, już na Czystej, przez pana z ulotkami, zapraszającego do nowego lokalu, prawie przy Alejach. I tak, parę tygodni temu, trafiłam do Korka.


Powyżej grillowana pierś z kurczaka z fasolką szparagową, pieczonym pomidorem z ziołami i pieczonym w papierze ziemniakiem z masłem czosnkowym. Podane na kiełkach. Cena: 23zł.


A to dostałam w zestawie obiadowym. Grillowana pierś z kurczaka, nadziewana serkiem z ziołami i suszonymi pomidorami, podana z ryżem, pieczonym pomidorem, pesto, sałatą i kiełkami. Do tego była jeszcze ogromna porcja zupy porowej z makaronem. Cena zestawu (zupa + drugie danie ze zdjęcia): 16zł.

I za jakie grzechy ja się mam truć i denerwować w Nawojce, skoro 200m od uczelni dają takie pyszności w takiej cenie?

czwartek, 12 kwietnia 2012

Piwochciejstwo narastające

Chodzi za mną piwo (najlepiej Miodne), tokaj albo różowe martini. Zestaw moich ulubionych trunków.

I penne z łososiem.

I czasy, kiedy pito zielonego diabła przed południem na ruczajskim balkonie.

Czy ja się nie powinnam uczyć programowania równoległego i rozproszonego?

sobota, 7 kwietnia 2012

Mój koszyczek



Zawartość:
  • jaja
  • chrzan
  • kabanos
  • szynka
  • masło
  • sól
  • pomarańcza
  • wielki chleb
  • w drugim niewidocznym koszyku jeszcze jedna szynka, baranek i więcej jaj
Ciasta upieczone, sałaty pokrojone, mięsa przyrządzone, żurek ugotowany - byle do śniadania.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Przetwory

Nastał w moim menu sezon na suszone pomidory. Kupne są morderstwem dla kieszeni, więc podjęłam decyzję o zrobieniu własnych. Pierwsza próba przede mną, przepis znalazłam w sieci - jest nawet filmik!


Bardzo mnie boli brak normalnego piekarnika...
I to, że pomidory są teraz takie drogie...

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Organizacja to podstawa

Lubię być zorganizowana - mieć poukładany plan dnia, tygodnia, miesiąca, roku. Moje krótkoterminowe plany obejmują nawet oznaczenie czasu na posiłek/kąpiel/relaks.

Do organizacji czasu używam 2 narzędzi
  1. Kalendarz papierowy książkowy.
    Mam go przy sobie zawsze, chociaż jest dosyć duży. Zapisuję w nim dosłownie wszystko - listy zakupów, przepisy kulinarne, numery telefonów, terminy spotkań i zajęć w szkole, śmieszne teksty, jakieś myśli.
    Od 3 lat używam tego samego modelu kalendarza - Vivella Flowers. Bardzo funkcjonalny ma, moim zdaniem, układ graficzny.
  2. Kalendarz google. Właściwie dopiero od niedawna go wykorzystuje. Widzę w nim bardziej narzędzie do informowania znajomych, że danego dnia nie mam czasu/mam czas
Co do organizacji w przechowywaniu jest trochę, póki co, gorzej. Dążę do tego, żeby żadne drobiazgi nie leżały luzem, na wierzchu.
Używam pudeł KASSETT z IKEA, na które jest w tym tygodniu promocja. Muszę opracować koncepcję organizacji gratów w łazience i szafie, bo na razie nie mam żadnego pomysłu na optimum.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Śniadanie marzeń

Wiem, że tłuste i niezdrowe i takie "brytyjskie".
Fasolka, jajka, bekon
Wraca mi motywacja do pracy nad sobą. Wraca, bo chcę się wydostać z tej pułapki, która mnie przytłacza. Za stara jestem, żeby tu siedzieć.

Marzę o spokojnym niedzielnym poranku, dniu lenistwa i błogiej beztroski. Jeden dzień taki bym chciała przeżyć. Czas zawalczyć o swój relaks.