Natłok zajęć, mało snu - to są skutki bycia pracownikiem i studentem jednocześnie.
Jedzenie zmuszona jestem w głównej mierze kupować, czasem coś przyrządzam. Przekierowuje się powoli na sałatki - taka pora roku, moja ulubiona.
W moich sałatkach zazwyczaj musi się znaleźć coś bardziej treściwego - a to makaron, a to ryż, kuskus czy pierożki tortellini (taki przepis przytoczę).
Sałatka z tortellini
- pół opakowania gotowych pierożków z szynką, grzybami, serem - jakie są pod ręką, bo robić własnych uszek nie ma czasu
- 2 dorodne pomidory
- ogórek szklarniowy
- 2 średnie papryki czerwone
- czerwona cebula
- mały kubek jogurtu naturalnego
- 2 łyżki majonezu
- 2 ząbki czosnku
- zioła prowansalskie, pieprz
Pierożki gotuję al dente, odcedzam, hartuję zimną wodą i odstawiam na durszlaku do ostygnięcia. Ogórka kroję w ćwierć plasterki, Pomidory najpierw na ćwiartki, potem wycinam tą zieloną twardą część, a potem na grubsze plastry, żeby nie "poszły na wodę. Papryka idzie na dużą kostkę, cebula w cieniutkie piórka. Wszystko to bach do miski, razem z tortellini. Teraz sos - jogurt z majonezem i przeciśniętym czosnkiem mieszam i doprawiam ziołami prowansalskimi i pieprzem(dosyć dużo sypię, sałatka ma być aromatyczna). Po wymieszaniu stanowi idealną przekąskę do np. oglądania meczu :)
Euro się zbliża, sesja się zbliża, deadline w pracy się zbliża. Czekam na lipiec. Niech już będzie po sesji. I niech już będzie festyn w Ściejowicach (1 lipca, zapraszam wszystkich, jeśli ktoś to przeczyta).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz