Placki ziemniaczane to zdecydowanie jedno z moich popisowych dań. Należy do tych, które robi się "na oko".
Czuję, że dziś jest dzień na placki.
C.d.n.
================================
No, i były. Z boczkiem i cebulką.
Nigdy nie jadłam placków ziemniaczanych na słodko. Moje muszą być koniecznie słone, mój przepis podstawowy zawiera cebulę. Wyobrażam je sobie jako cienkie, chrupiące na brzegach i miękkie w środku.
- 1,5 kg ziemniaków
- jajko
- cebula
- mąka krupczatka (ilość potem)
- sól, pieprz
Najpierw trzeba znaleźć kogoś, kto obierze ziemniaki. Jak już są obrane wrzucamy je do maszynki i mielimy na specjalnym bębenku (ma dwa rodzaje otworów - okrągłe i rombowe, z odgiętym z jednej strony brzegiem). Masę wrzucam na durszlak i odstawiam, żeby odciekła (co pozwala pominąć dodawanie skrobi ziemniaczanej). Siekam cebulę w kostkę i dosypuję ją do odsączonej masy, już w misce. Wbijam do niej też jajko, solę i pieprzę. Mieszam całość i rozprowadzam równo w misce. Teraz mąka - posypuję nią całą powierzchnię masy w misce, cienko, żeby tylko ją przykryła. Tylko wymieszać i gotowe. Smażę placki na głębokim tłuszczu aż będą złocistobrązowe.
Dopuszczalne dodatki: boczek i inne rodzaje wędlin, pokrojone w kostkę i dorzucone do ciasta, sosy (gulaszowy, pieczarkowy, itp.), keczup. Żadnej śmietany i cukru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz