Wieczór był bardzo udany. W połowie dystansu musieliśmy zrobić przerwę, bo byśmy nie podołali. Jak zwykle, najwięcej kontrowersji wywołał żurek. Nadzienie w kupnych uszkach okazało się mięsne, chociaż etykieta na opakowaniu usilnie twierdziła, że składa się ono z kapusty i grzybów.
Nawet śnieg spadł, ja na zawołanie, na 15 minut przed tym, jak usiedliśmy do stołu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz