Dotarłam. Zostawiłam pracę i miasto 100 kilometrów za sobą. Przez te kilka dni nie będę o nich myśleć.
Śnieg padał już po drodze. Tutaj, w Beskidach, jest go o wiele więcej. Zaczynam wierzyć, że jutro Wigilia. Jutro ubieram choinkę.
P.S.: Przed drzwiami, na klatce schodowe, stoi skrzynka, a w niej 10kg mandarynek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz