środa, 18 lipca 2012

Zapadam się w sobie

Gąsienice zeżarły mi już nawet pelargonie. Wszystkie rośliny do wyrzucenia, bo nie idzie dziadostwa wytępić. Ostał się tylko szczypiorek.

Zaczęłam grać w badmintona. Dziarskim krokiem wkroczyłam na salę, pomyślałam - po co mi rogrzewka? - i przystąpił do mało eleganckiego machania rakietą.
Wcześniej w domu ubrałam od razu wygodny strój sportowy, bo po co mam nosić ze sobą rzeczy, przebierać się na miejscu, nawet skarpetek na zmianę nie wzięłam, bo i po co?
A otóż było trzeba! Zmachałam się i upociłam jak mysz. Polecam, będę kontynuować regularnie, mam nadzieję, co tydzień.
I tak okazuje się, że przez 5 dni w tygodniu mam zaplanowane zajęcia sportowe. To już chyba lekka przesada, tym bardziej, że parę innych zobowiązań w ogóle nie znalazło swojego miejsca w moim grafiku. Jeszcze.

2 komentarze:

  1. a moje gąsienice zniknęly... zezarly tylko albo az zioła zostawiajac w nich mega dziury. ale zeby zatly pelargonie????
    rok temu gąsienice postanowily zezrec (4 pietro!!!) moją miętę na mojito... no coz spryskałam mega silnym srodkiem kupionymw castoramie... nastepnego dnia ze 20 sztuk martwych lezało na balkonie... polecam zastosowac mega silny srodek...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam zamiar wywalic wszystkie rosliny i ziemie, wymienic na nowe. Trudno. Jest nauczka. Mam juz srodek, polecony przez najomego, nazywa sie talstar. Jak bede miec nowy ogrodeczek to bede go lepiej pilnowac.

    OdpowiedzUsuń